Niecierpię SUVów, są według mnie bezsensowne. Nie są ani bardziej pojemne od rodzinnego kombi czy nawet sedana, a na miasto gdzie swój żywot spędzają nie potrzeba wyższego prześwitu. Są wyższe więc prowadzenie musi być gorsze niż długiego kombi, a poza tym są coraz brzydsze. Na szczycie mojej SUVowej nienawiści jest BMW X6 (w sumie to wraz z Mercedesem GLE, ale Mercedesa lubię więc BMW jest na 1. miejscu), auto totalnie bez sensu stworzone tylko i wyłącznie dla szpanu.

No to teraz świat otrzymał Ursusa, przepraszam Urusa, który jest takim X6, ale dla jeszcze bogatszych. Auto ma bowiem kosztować ok 200 000 dolarów, czyli luźno przekładając i uwzględniając wszelkie bajery około miliona złotych (oj, ale ja bym miał garaż za te pieniądze…).

Jak na Lambo przystało pod maską wysoka moc – 641 KM, wyciśnięte z 4-litrowego V8. Tylko 4 litry? V8? Mogłoby być lepiej, ale do miasta przecież wystarczy.

Dokąd ten nasz motoryzacyjny świat podąża powiedzcie….