Posiadanie klasycznego samochodu, wydobywanie piękna i charakteru takiego pojazdu poprzez niełatwe i często kosztowne, ale przynoszące ogromną satysfakcję prace renowacyjne, a następnie przejażdżka takim automobilem, która zawsze stanowi swego rodzaju przygodę, jest z pewnością marzeniem niejednego miłośnika motoryzacji.

A teraz wyobraźcie sobie to marzenie pomnożone razy sto. Wyobraźcie sobie kolekcję samochodów, które dawniej i dziś stanowią przedmiot pożądania tysięcy osób na całym świecie. Wyobraźcie sobie warsztat, w którym dba się o każdy szczegół, gdzie prace restauracyjne potrafią trwać miesiącami, po to, by te wyjątkowe pojazdy mogły budzić podziw i zachwyt w niezmienionej formie tam, gdzie jest ich właściwe miejsce – na szosie.

Niniejszy artykuł poświęcony jest firmie Infinitum, wyjątkowemu miejscu pośrodku Polski, projektowi zrodzonemu z miłości do samochodów, którego autor, realizując własne marzenie, spełnia marzenia innych.

Infinitum Classic Cars to wysokiej klasy serwis samochodowy, salon sprzedaży oraz klub dysponujący wyjątkową ofertą członkowską i programem imprez. O jego istnieniu dowiedziałem się z październikowego, pożegnalnego wydania polskiej edycji czasopisma TopGear i jeszcze w tym samym miesiącu udało mi się odwiedzić siedzibę firmy w Skierniewicach. Cały projekt zrobił na mnie ogromne wrażenie, jest znakomicie przemyślany i tętni czterokołowym życiem.

Dzięki ofercie sprzedażowej, salon regularnie opuszczają dopieszczone w każdym calu, unikatowe modele aut, by za chwilę ich miejsce zajęły kolejne, szczęśliwie upolowane przez właściciela sztuki. Gromadzona od ponad pięciu lat i wciąż aktualizowana kolekcja przekracza dziś liczbę stu starannie wyselekcjonowanych przedstawicieli marek takich jak Porsche, BMW, Audi czy Mercedes-Benz. Warto podkreślić, że w Infinitum dokłada się wszelkich starań, by każde auto posiadało jak najwięcej oryginalnych cech, dlatego trafiają tam samochody, które jeszcze przed renowacją wspaniale się prezentują. Oryginalny lakier, wnętrze, to wszystko łatwo zauważyć gołym okiem. Jako ciekawostkę dodam, że wiele aut z kolekcji Infinitum pochodzi z Japonii.

Siedziba Infinitum to trzy obszerne hale, gdzie garażowane są wszystkie klasyki, warsztat, lakiernia i magazyn części. W głównym salonie parkują takie okazy jak porażająco niebieskie Alpine A610 Turbo czy przepiękne Volvo P1800S z 1965 roku. W jego wnętrzu człowiek przenosi się do całkowicie innej rzeczywistości. Duże wrażenie sprawił na mnie też Chevrolet Corvette C4 LT1 z 1996 roku. Jego silnik to prawdziwe monstrum: prawie 6-litrowe V8.

Kolejna sala to raj dla miłośników BMW. Co najciekawsze na części z nich trudno szukać było znaczka spod znaku biało-błękitnego śmigła. Ku mojej uciesze miałem okazję posiedzieć i przyjrzeć się kilku niemieckim Alpinom. Wśród nich rodzynek BMW E39 ALPINA B10 3.3 z materiałową tapicerką. Do tego dodajmy BMW E36 ALPINA B8 4.6 lub nieco starsze już BMW E34 ALPINA B10 3.5/1 i mamy “alpinistyczny” komplet. Poza Alpinami dokładnie można było spojrzeć również na kilka modeli spod znaku M Power oraz przepastną serię 7 o przedłużonej karoserii, której tylne fotele są wygodniejsze od niejednej kanapy w salonie.

Obok królujących w tej sali BMW wyśmienicie prezentowały się Porsche 911 oraz jako pierwsza rzucająca się w oczy czerwono-krwista Toyota Land Cruser 1. generacji. W perfekcyjnym stanie prezentowała się nieziemsko.

Mój samochodowy głód został jednak zaspokojony dopiero podczas zwiedzania trzeciego salonu, w całości poświęconemu dziełom marki Mercedes-Benz. Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. Może posłużę się symbolami: R129 SL320, W124 E500, W124 400E, G36 AMG, W126 Pullman czy W126 560SEC. Miłośnicy marki wiedzą co oznaczają te skróty. Pozostałym czytelnikom pozostają poniższe zdjęcia – myślę, że nie wymaga to zbędnego komentarza.

Od siebie dodam, że wraz z moją Martą zakochaliśmy się w czarnym W124 E500, które swoją aparycją i potęgą potrafiłoby przestraszyć większość autostradowych ścigantów.

Na dodatek zobaczcie jakiego potwora mogą stworzyć mechanicy, który otrzymują wolną rękę – przed Wami niecodzienny W126 560SEL:

Oraz obok wspomnianej Toyoty kolejna niespodzianka – oryginalny Unimog z lat 60. ubiegłego wieku.

Z ostatniego salonu możemy przejść bezpośrednio do pomieszczenia przewidzianego dla gości, gdzie z poziomu wygodnej kanapy, przy filiżance kawy mamy możliwości podziwiać jeszcze jeden z okazów marki Mercedes-Benz, niesamowity SL (R107), oraz do warsztatu, gdzie serwisowane są zarówno auta z kolekcji Infinitum jak również samochody klientów.

O tym, jak zaawansowane prace przeprowadza się w warsztacie mogą świadczyć chociażby zdjęcia tej oto pozbawionej wnętrzności G-klasy. Na podnośnikach spoczywała sama karoseria oderwana od ramy i silnika. Jak restaurować auto to od podstaw, prawda?

Posiadanie klasycznego samochodu gwarantuje naturalnie mnóstwo przyjemności, ale jest to również inwestycja wymagająca niekiedy sporych nakładów finansowych i czasowych. Dla klientów, którzy cierpią na brak tego drugiego czynnika, Infinitum przygotowało specjalną ofertę. Przystępując do klubu Infinitum, poprzez zakup wybranego pakietu, klient otrzymuje pulę punktów, które zapewniają mu dostęp do kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu wybranych samochodów z kolekcji. Jedynym zmartwieniem klubowicza jest w tym momencie zaplanowanie, gdzie, kiedy i którym klasykiem uda się na następną przejażdżkę, choć w tej kwestii zespół Infinitum również nadchodzi z pomocą. Klub oferuje w pełni zorganizowane, pełne atrakcji wyprawy w różne zakątki Polski, podczas których każdy uczestnik ma możliwość podróżowania za kierownicą kilku spośród klasycznych samochodów z kolekcji.

Póki co, oferta klubu skierowana jest wyłącznie do zamożnych klientów (dla przykładu, koszt tańszego pakietu członkowskiego to ponad 30 000 zł), są jednak plany jej rozszerzenia o możliwość jednorazowego wypożyczenia auta, co być może powiększy grono zainteresowanych. Pomysł znakomity, jak zresztą całe przedsięwzięcie. Wg mnie naprawdę warto!

Szczegółowe informacje na temat projektu znajdziecie na infinitum.com.pl. Szczerze polecam.