Było co oglądać, zarówno pojazdy z epoki PRL (których fanem nie jestem, przyznaję), jak i te zachodnie, głównie z spod znaku Mercedesa (MB było naprawdę dużo, gdzie wielkie brawa dla grupy Mercedes-Benz Wałbrzych) czy amerykańskie. Co ciekawe, podziwiać można było nie tylko samochody osobowe. Znalazło się też kilka ciężarówek i trochę motocykli.
Tak oto prezentowała się spontaniczna wystawa 190-tek, wraz z moim wypucowanym Mercem. Pucowanie trwało do 23:00 w sobotę i oczywiście po chwili jak już się ustawiliśmy zaczęło kropić! Standard…
A co niekoniecznie było spoko w imprezie? Brakowało tematyczności i pomocy przy rozstawianiu samochodów. Organizator dobrze wiedział jakie auta miały się zjawić (trzeba było taką informację podać przy zapisie). Efektem tego był dość duży rozstrzał w stojących obok siebie aut. Nie było aż tak źle bo grupy się potworzyły, ale mogło to być lepiej przemyślane pod tym kątem.
Zaplecze było w porządku, ale pachniało komerchą – wiele stoisk firm, wśród których chociażby wystawa nowych SUVów Peugeota. Nie powiem, żeby to pasowało do zakresu tematycznego imprezy…
No i pogoda nie była znakomita, ale to nie wina organizatorów oczywiście 🙂
Podsumowując, było ok, a przede wszystkim było co oglądać. Strzeliłem kilka fotek dla tych, którzy nie byli.
A na koniec najpiękniejszy samochód (a w sumie to dwa egzemplarze) zlotu i chyba w historii motoryzacji – moje wielkie marzenie: Mercedes SL W113 Pagoda