Auto odebrałem z przebiegiem 2700 km i w sześć dni przejechałem nim ok. 1600 kilometrów, głównie po autostradach (Warszawa – Wrocław – Sopot – Warszawa). Na dzień dzisiejszy mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tego modelu. Choć ogólnie test wypadł pozytywnie, jest kilka rzeczy, które nie przypadły mi do gustu i których się nie spodziewałem po nowym, tak popularnym teraz na ulicach samochodzie tej klasy.
Zacznijmy jednak o przybliżeniu modeli serii 6…
Mazda6 – historia modelu
Pierwsza generacja produkowana była w latach 2002-2008. Była następczynią Mazdy 626 i oferowana była z silnikami o pojemności 1.8 do 3.0. I to właśnie model z silnikiem 3.0, czyli Mazda MPS (produkowana w latach 2005–2007), jest największą ciekawostką tej serii. Moc 260KM i napęd na 4 koła. Od tej pory nie było tak sportowej odmiany serii 6, a szkoda…
Kolejna generacja z lat 2007-2012 oferowana była (podobnie jak poprzedniczka) w 3 wersjach nadwozia (sedan, liftback i kombi) z silnikami od pojemności 1.8 aż do 3.7, przy czym ta ostatnia wersja przeznaczona była na rynek amerykański (silnik pochodził z Forda). Na zdjęciu model po liftingu przeprowadzonym w roku 2011.
Czas na najnowszą generację, której dotyczył ten test. Warto jednak wspomnieć, że jest to już 3 wersja trzeciej generacji. Model ten pojawił się w roku 2012 w wersji sedan i kombi. W roku 2015 nastąpił pierwszy lifting, który polegał na przemodelowaniu zderzaka i dodaniu większej liczby chromów. Wnętrze też uległo odświeżeniu. W najnowszym modelu, który wszedł do sprzedaży w 2018, lifting ten poszedł trochę dalej, ale największe zmiany pojawiły się dodatkowo we wnętrzu.
Porównajcie te trzy wersje sami:
Wersja 2013
Wersja 2015
Wersja 2018
Mazda6 2018 – Silniki
Najnowsza generacja dostępna jest z dwoma silnikami benzynowymi, z czego pierwszy występuje w dwóch wersjach mocy. Dodatkowo do wyboru skrzynia manualna i automatyczna (obie o 6 przełożeniach). Specyfikacja i osiągi przedstawiają się następująco:
Wersja | 2.0 SkyActiv-G | 2.0 SkyActiv-G | 2.5 SkyActiv-G |
---|---|---|---|
Moc | 145KM | 165KM | 194KM |
Dostępna skrzynia biegów | 6-stopniowy manual | 6-stopniowy manual 6-stopniowy automat |
6-stopniowy automat |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 9,9 s | manual: 9,3 s automat: 10,5 s |
8,1 s |
Zauważyliście jak bardzo niekorzystnie (ponad sekunda!) wpływa na przyspieszenie automat w wersji 2.0 165 KM? Taką wersję dostałem do testów – było czuć pewne braki.
Silniki wysokoprężne są dostępne (tak naprawdę jest to jeden silnik o pojemności 2.2 w dwóch wariantach mocy – 150KM i 184KM), ale jako zagorzały przeciwnik tego rodzaju paliwa, nie będę się w tym temacie rozpisywał.
Duży minus, o którym należy wspomnieć w tym miejscu to dostępność napędu 4×4, który można zestawić tylko z mocniejszą wersją diesla. Nie rozumiem tej polityki…
Mazda6 2018 – Wersje wyposażeniowe
Możemy wybierać pośród 4 wersji wyposażenia:
- SkyMOTION
- SkyENERGY
- SkyPASSION
- SkyDREAM
Bogaty pakiet znajdziemy już w wersji SkyENERGY, jednak ja polecam wersję SkyPASSION ponieważ dostajemy wówczas dodatkowo:
- lepsze audio (Bose z 11 głośnikami),
- przednie matrycowe reflektory diodowe (LED) z systemem oświetlenia adaptacyjnego (ALH),
- Alarm przeciwwłamaniowy, co może okazać się istotne słysząc o stosunkowo częstych kradzieżach tego modelu,
- Cyfrowy zestaw wskaźników (7″ wyświetlacz TFT), zamiast w pełni klasycznych zegarów,
- skórzaną tapicerkę,
- elektrycznie sterowane fotele,
- 19-calowe felgi.
Wersja SkyDREAM oferuje luksusy, jak na przykład: bezramkowe lusterko wsteczne, tapicerka skórzana Nappa czy Ambientowe oświetlenie wnętrza (LED).
Mazda6 2018 – cennik
Cennik otwiera wersja 2.0 SKYACTIV-G 145KM 6MT SkyMOTION z ceną katalogową 98 900 zł a zamyka SPORT KOMBI i-ACTIV AWD 2.2 SKYACTIV-D 184 KM 6AT 4×4 SkyDREAM za kwotę równą 193 900 zł.
Moim zdaniem, najlepszym wyborem będzie 2.5 SKYACTIV-G 194 KM 6AT SkyPASSION w cenie 150 900 zł. Warto dodać, że wersja sedan i kombi są w tej samej cenie. Drogo? W sumie to nie, patrząc na bogate wyposażenie, wygląd i jakość wykonania. Brakuje tylko możliwości wyposażenia auta w mocniejszy silnik. Dla porównania, mało ciekawa Skoda Superb w topowej wersji Laurin & Klement z silnikiem o mocy 280KM kosztuje w okolicach 180 000 zł.
Test – pierwsze wrażenia, wnętrze
Auto jest naprawdę ładne, nie podlega to żadnej dyskusji. Mazda ma aspiracje do klasy premium (patrząc chociażby na nową 3, która pojawi się sprzedaży niedługo) i to się czuje przyglądając się autu z zewnątrz oraz zasiadając w wyrzeźbionym ze smakiem wnętrzu.
Wszystko jest tutaj przemyślane i czuć przeprowadzone zmiany – auto technologicznie ma już blisko 4 lata, ale obcując z najnowszą wersją czujemy, że jest to świeżynka.
Widać, że Japończycy przyłożyli się do dizajnu wnętrza. Mamy tutaj przyjemne dla oka jasne zegary z centralnym wyświetlaczem pokazującym m.in. prędkość i instrukcję nawigacji oraz nieźle zaprojektowaną kierownicę.
Nie jestem fanem ekranów i preferuję analogowe zegary, które niestety powoli znikają z nowych samochodów. Wiem, że za pomocą ekranu możemy pokazać bardzo wiele, zmieniając nawet dizajn przyrządów, jednak zegary mają w sobie to “coś”. Na szczęście dodatkowe zegary przedstawiające obroty, temperaturę silnika i poziom paliwa są w tym modelu klasyczne i bardzo wyraźne.
Organizacja deski rozdzielczej jest na wysokim poziomie, wszystko jest łatwo dostępne i jasno opisane. Istotne, że klimatyzacja nie powędrowała do głównego wyświetlacza tylko ma osobny panel. Wszystko wykonane jest również z wysokiej jakości, przyjemnych w dotyku materiałów.
Zastrzeżenie: testowany egzemplarz był wyposażony w śnieżnobiałą tapicerkę skórzaną. Efekt? – mimo znikomego przebiegu podłokietnik w boczku drzwi kierowcy już był zabarwiony na niebiesko. Czarna skóra będzie tutaj bez porównania łatwiejsza w utrzymaniu. I ładniejsza, ale o tym nie dyskutujemy. Ja po prostu preferuję i czarny lakier i czarne wnętrza.
Ilość miejsca w środku zadowala, zarówno na przednich fotelach jak i tylnej kanapie, a bagażnik bez problemu pochłonął wózek z gondolą, walizkę oraz kilka dodatkowych bagaży. Jak na nadwozie typu sedan dostęp do bagażnika jest dobry.
Test – prowadzenie i komfort jazdy
Tysięczny kilometr przekroczony, czyli silnik dotarty – można jechać! Zostawiłem biednego SAABa na firmowym placu Serwisu i w drogę! Szybkie ustawienie nawigacji (no może nie aż tak szybkie, krótką chwilę trzeba się nauczyć systemu) i już pokonujemy pierwsze kilometry przez stolicę. Nawigacja bardzo dobrze poradziła sobie przez zawiłe dla Wrocławiaka zjazdy i wjazdy w około trasy S8 w Warszawie.
Warto tutaj wspomnieć o jednej przydatnej funkcji w nawigacji dostępnej podczas podróży autostradą (lub drogą szybkiego ruchu). System pokazuje kilka najbliższych zjazdów wraz z odległościami, czasem dojazdu do nich i informacją, co w danym miejscu się znajduje (stacja paliw, miejsce na odpoczynek, jedzenie, serwis). Oczywiście zdarzyło jej się kilka razy pomylić co do “zawartości” zjazdów, ale jadąc z 3-miesięcznym dzieckiem dobrze wiedzieć za ile dokładnie jest zjazd – nigdy nie wiadomo kiedy nagle bobas będzie już mega głodny. Rodzice wiedzą o czym mowa.
Systemy wspomagające
Mazda6 to samochód nowoczesny więc nie mogło zabraknąć wszelkiej maści elektronicznych pomocników, asystentów czy innych bajerów.
Najpierw wspomnę o systemie, który najmniej przypadł mi do gustu. Chodzi o system utrzymującym samochód w pasie ruchu. Jego działanie polega na tym, że kiedy dojeżdżamy do linii, asystent wywołuje nienaturalne siły na kierownicy, tak jakby pociągając ją w przeciwnym kierunku. Powoduje to, że auto delikatnie odbija się od linii, by wrócić na swój pas.
W teorii wszystko super, ale system według mnie mnie ma sens jedynie na autostradzie, gdzie nie ma zbyt wielu manewrów (przy włączeniu kierunkowskazu oczywiście nic nie szarpie kierownicą). Na zwykłej drodze czy w mieście mamy ciągłe nieprzyjemne wrażenie, że coś nam ciągnie za koło kierownicy. Nie oszukujmy się, każdy z nas zetnie sobie tu i ówdzie, szczególnie w mieście.
Kolejny to aktywny tempomat. Bardzo dużo korzystam z tempomatu w SAABie, ale tam jest oczywiście jego podstawowa wersja – blokujemy prędkość i auto jedzie utrzymując ją, nieważne co by się nie działo, dopóki nie wciśniemy pedału hamulca czy przyspieszenia. W Maździe mamy dodatkowo radar i możliwość ustalenia odległości z jaką będziemy utrzymywać się za poprzedzającym pojazdem – od prawidłowej autostradowej przy wysokich prędkościach do pełnej symulacji ‘trzymania się na ogonie” typowego kierowcy Audi. No dobra, aż tak blisko nie da się podjechać ustawiając radar.
Przez większość czasu działało to świetnie, ale zdarzało się, że system był nieco nadwrażliwy (szczególnie gdy za późno zabraliśmy się za wymijanie wolniej jadącego auta na prawym pasie) albo potrafił się nawet całkowicie wyłączyć, kiedy podczas małej śnieżycy zabrudził się radar umiejscowiony w znaczku z przodu samochodu. Dobrze, że system informuje, iż radar jest wyłączony, ale przez tą “awarię” tempomat nie działał w ogóle, nawet w standardowej wersji, takiej jak w SAABie.
Był jeszcze asystent przypominający o zmęczeniu. Funkcjonalność dla mnie kompletnie nie zrozumiała, bo dawał o sobie znać donośnym dźwiękiem już po nieco ponad godzinie jazdy. Kto byłby zmęczony jadąc godzinę? Rozumiem po 2-3 godzinach, ale po godzinie?! Raz, podczas wyprzedzania, donośnie zapiszczał, co trochę mnie zdezorientowało.
Fajną sprawą było ciągłe wyświetlanie ograniczenia prędkości i zaznaczanie go na skali prędkościomierza – działało to wyjątkowo trafnie. Pytanie, czy naprawdę chcemy, żeby samochód nas wiecznie kontrolował i mówił nam, że przekraczamy prędkość. Bezpieczeństwo jednak to priorytet, nie czepiam się więc. Dobra funkcjonalność!
Na koniec – parkowanie. Tak, są czujniki, ale czujniki były już dawno. Teraz są kamery. Nie jedna kamera cofania, a widok 360 stopni. Przydatne, bo widoczność w modelu 6 jest dosyć mocno ograniczona. Przydatne dopóki nie przyjdzie zima i kamery się nie zabrudzą…
Dynamika jazdy, prowadzenie
Nie będę tutaj owijał w bawełnę – wersja 2.0 165KM trochę rozczarowuje pod względem dynamiki. Nierzadko wciśnięcie pedału przyspieszenia wiązało się w większej części z generowaniem hałasu, a w mniejszej, z rzeczywistym przyspieszeniem. Dopiero w trybie Sport skrzynia rzeczywiście przeciągała obroty i szybciej redukowała przełożenia. Rozumiem, że nie jest to samochód sportowy, ale często miałem wrażenie, że mój 14-letni już SAAB, który fabrycznie miał 150KM (teraz z biegiem lat już pewnie mniej), z pięciobiegową skrzynią automatyczną (starszej generacji), przyspiesza sprawniej. I to przy masie ok. 100 kg większej niż Mazda! Jak już się naprawdę mocno depnęło pedał gazu, to auto się zebrało, ale były momenty rozczarowania przy wyprzedzaniu na autostradzie.
Wcześniej miałem okazję krótkiej jazdy testowej wersją 2.5 194KM i ok, było lepiej, ale też pozostawało pewne wrażenie nienasycenia. Może winowajcą jest automat? Wersja bliższa 300KM naprawdę uatrakcyjniłaby ten model.
Samo prowadzenie jest dość pewne, nierówności pokonywane są z mięsistym resorowaniem. Przyznam, że większość czasu spędziłem Mazdą na autostradach, ale kilkadziesiąt kilometrów po normalnych drogach pozwoliły mi sprawdzić, jak nowa Mazda6 zachowuje się w zakrętach i na nierównościach. Prowadzenie samo w sobie jest przyjemne, ale co jakiś czas pojawia się problem z mocą. Naprawdę mam obawy, jak musi się jeździć wersją 145-konną. Oczywiście wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od samochodu, prawdopodobnie większości kierowców taka moc wystarczy.
Warto też wspomnieć o bardzo dużej sile wspomagania podczas manewrowania. Naprawdę byłem pełen podziwu, jak łatwo się parkuje tym samochodem, a i promień skrętu, jak na samochód przednionapędowy, robił wrażenie. Momentami czułem się jak podczas lawirowania Mercedesem na parkingu.
Przepraszam, za brudnego Merca – jakoś tak wyszło. Już jest czysty!
Ekonomia
Samochód odebrałem z pełnym bakiem i jakież było moje zdziwienie, jak po przejechaniu z Warszawy do Skierniewic – odległość blisko 100 km, wskazówka zbliżyła się do ¾ baku. Mówię sobie: “coś jest nie tak!”. Komputer pokazywał średnie spalanie na poziomie 11-12 litrów na początku (spalanie miejskie), później w trasie do Wrocławia spalanie spadło do 8-9 litrów na setkę przy prędkości przelotowej 130-140 km/h. Okazało się, że zbiornik paliwa nie jest zbyt duży – w folderze widnieje informacja o 62 litrach dla silników benzynowych. Odbija się to na zasięgu, który według komputera pokładowego wynosi maksymalnie nieco ponad 700 km.
Znów pozwolę sobie na porównanie z moim SAABem z 2005 roku. Wartości spalania są bardzo zbliżone. Ciekawe…
Komfort podróżowania
Czas na największy minus Mazdy6 – poziom hałasu w kabinie podczas jazdy powyżej 120 km/h. Czytałem wiele komentarzy użytkowników przedliftowych szóstek 3 generacji, w których narzekali na wyciszenie. Przyznam, nie testowałem. Producent zarzeka się, że poprawiono wygłuszenie i jest we wnętrzu ciszej. Tak jak mówię, porównania nie mam, ale jak na tą klasę stwierdzam, że samochodu nie jest cichy. Nie mówię tu o dźwięku silnika, który jest mało słyszalny przy jeździe ze stałymi obrotami silnika, ale o dźwięku opływającego powietrza, który jest dość nieprzyjemny.
Dodam jeszcze tutaj problem z widocznością, szczególnie przez tylną szybę. Linia bagażnika poprowadzona jest dosyć wysoko. Do tego ktoś wpadł na pomysł wstawienia niemałej obudowy trzeciego światła stopu w dolnej części szyby. Efekt jest taki, że patrząc do tyłu w większości przypadków nie widziałem reflektorów samochodu jadącego za mną.
Mazda6 – ocena końcowa
Tak, jak wspomniałem na początku artykułu, Mazda6 w najnowszej wersji wywołała u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony samochód ma wszystko, czego możemy sobie życzyć – bardzo dobre wyposażenie, świetny wygląd, wykonanie na wysokim poziomie. Pojawia się tutaj jednak problem większości nowych samochodów. Brakuje im tego “czegoś”.
Do oceny tego samochodu powinienem podejść wcielając się w dwa różne typy kierowców:
1. Tych, którzy nie są pasjonatami motoryzacji, a szukają dobrego auta, z dobrym wyposażeniem i o świetnym wyglądzie – w tym przypadku jak najbardziej polecam Mazdę – będzie na pewno ciekawsza niż oklepane Passaty czy Superby.
2. Tych, którzy tak jak ja, są pasjonatami motoryzacji, którzy czerpią przyjemność z każdego przejechanego kilometra, chcą czuć samochód i prowadzić go – w tym przypadku Mazdy nie polecam. Nową 6 się operuje, nie prowadzi. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale mam nadzieję, że miłośnicy motoryzacji sprzed lat (nie aż tak bardzo wielu lat) zrozumieją, o co mi chodzi.
Uwzględniając rzeczywiste wady i zalety samochodu oraz będąc obiektywnym, jak tylko potrafię, wystawiam nowej Maździe6 solidną 4 (w skali 1-5).
Mazda6 - Plusy
- łatwość manewrowania
- kompletne wyposażenie
- świetny wygląd i dbałość o detale
- ilość miejsca w środku
- poziom wykończenia
- stabilność przy prędkości 150-160 km/h
Mazda6 - Minusy
- hałas we wnętrzu powyżej 120 km/h
- przewrażliwiony powiadamiacz o przerwie w podróży
- zbyt słaby silnik (dopiero tryb Sport pozwalał na przyzwoitą dynamikę)
- słaba widoczność we wszystkich kierunkach
- jasna skóra
Mazda6 2.0 165KM SkyPASSION
Ocena
4/5