Własnie ukazała się kolejna odmiana bardzo popularnego modelu BMW – serii 5. I niestety znowu wyjdzie, że jestem marudą. Nawiążę bowiem do mojego poprzedniego postu o lenistwie projektantów.

Nowe BMW 5 (oznaczenie wewnętrzne to G30) podąża nieco śladami Mercedesa klasy E. Jest ciekawe, wyważone, atrakcyjne, ale… zbyt podobne do większej serii 7 oraz mniejszej trójki. Te same motywy stylistyczne, podobne przetłoczenia. Jednym słowem unifikacja na maxa.

Czepiam się ponieważ jako kierowca Saaba czuję się dobrze, gdy prowadzę “coś innego”.

Silniki? Na początku będą oferowane następujące jednostki:

  • 520d – 4-cylindrowy diesel o pojemności 2.0 i mocy 190 KM. Cena: od 45 200 euro,
  • 530d – 6-cylindrowy diesel o pojemności 3.0 i mocy 265 KM. Cena od: 54 300 euro,
  • 530i – 4-cylindrowa benzyna o pojemności 2.0 i mocy 251 KM. Cena od 49 800 euro,
  • 540i – 6-cylindrowa benzyna o pojemności 3.0 i mocy 340 KM. Cena od 57 700 euro.

Póki co jako najmocniejszą wersję w ofercie zapowiedziane M550i z silnikiem o mocy 462 KM (cena od 82 700 euro).

Oczywiście czekamy na pełnokrwistą wersję M5, która musi (ze względu na konkurencję) przekroczyć moc 600 KM. Niestety BMW juz jakiś czas temu zapowiedziało, że wersja M będzie dostępna tylko z napędem xDrive czyli na 4 koła.

Źródło: onet.pl