Żegnamy Mercedesa CL. Lubiłem kolejne modele flagowego grand tourera Mercedesa. Miały w sobie dość luksusu by zawstydzić nawet limuzyny angielskich marek. Jednakże oznaczenie potrafiło zmylić. Wszak CLe oparte były na skróconych płytach podłogowych klasy S. Od modelu C215 pojawiła się fabrycznie wersja AMG. W wersji CL 65 osiągała 612 KM i 1000 Nm będąc przez chwilę najpotężniejszym seryjnym samochodem. Ale idzie nowe i w cale nie jest gorsze…

Nowy Mercedes Klasy S Coupe

Patrząc na następcę modelu CL nie mamy wątpliwości z jakim samochodem mamy do czynienia. Tak naprawdę w sprawie luksusu i bogactwa wystarczyło by wspomnieć o tym, że w każdej przedniej lampie umieszczono po 47 kryształków Swarovski’ego by uczynić je jeszcze bardziej zniewalającymi!

Nowy model mocno nawiązuje do aktualnego trendu jaki panuje wśród projektów nowych Mercedesów. Coupe ma dużo cech wspólnych z limuzyną, co akurat w żadnym wypadku nie uznaję za wadę. Generalnie muszę pochwalić styl Mercedesa – jest wciąż elegancki, ale też niesamowicie świeży i nowoczesny. Na pochwałę zasługuje ciekawy tył Coupe, który lekko odbiega od standardów niemieckiego giganta. Podobnie jak SLS.

Na początek oferowana będzie 8-cylindrowa odmiana biturbo – S500. Moc 455 KM oraz moment obrotowy równy 700 Nm.

Na pokładzie, tak jak w limuzynie (kokpit niemal przejęty w stosunku 1:1) znajdziemy, lub domówimy, niemal wszystko o czym możemy pomyśleć. Od podgrzewanych wszelkich podłokietników po niezliczone skróty systemów odpowiedzialnych zarówno za bezpieczeństwo jak i komfort.

Jestem pewien, że nowe topowe coupe Mercedesa będzie robić niesamowite wrażenie na drodze. Naturalnie czekamy na wersję AMG. Uda się seryjnie upchnąć pod maskę 700 koni mechanicznych? Jak myślicie? Miejmy nadzieję…