Kolejna nowość zza kanału La Manche – Jaguar XE. Następca niezbyt urodziwego Jaguara X-type. Czyli dostaliśmy konkurenta dla niezwykle mocnych rywali – BMW serii 3 oraz Mercedesa klasy C, którego mieliśmy okazję testować.

Ale do rzeczy – Jaguar. Marka, myślę w dalszym ciągu nieco egzotyczna u nas, poprawia swój wizerunek. A nawet, jeśli być dosłownym, wygląd. Kolejne modele zrywają z konserwatywnym angielskim stylem i są coraz to nowocześniejsze. Ale jest małe “ale”. Nowy XE, choć bardzo urodziwe auto, odgrzewa stary kotlet w postaci XFa czy flagowej limuzyny XJ. Nie wprowadza wielu nowości, poza nieco nudnym, prostym wnętrzem. Przód to tylko mocniej narysowany XJ, a tył przypomina inne produkcje niemieckie czy to nawet koreańskie (kompletnie nie wiem czemu, ale nasunęła mi się KIA Rio widziana z tyłu).

Silniki? Model XE S to 350 KM wyciśnięte z doładowanego 3-litrowego V6. Całkiem nieźle, ale o rywalizacji z M3 czy C63 AMG nie ma co marzyć. Pozostałe jednostki to 4-cylindrowe silniki 2.0 – benzynowe i diesla. Co ciekawe, producent chwali się spalaniem oleju napędowego na poziomie 3,8 l/100 km. Zostawię to bez komentarza…

Czy Jaguar spełni się jako rywal dla Niemców? Szczerze wątpię. Niemieckie samochody są tak dopracowane i ugruntowane na rynku (przynajmniej naszym), że trudno będzie ich pokonać. Jaguar to na pewno auto dla tych, którzy chcą mieć coś innego. Ale widzicie jak z tą “innością” – wszystko podobne do wszystkiego.

A Wam się podoba? Co myślicie?

Źródło: topspeed.com