Nie piszemy za dużo o japońskich autach. Nigdy jakoś nie miałem do nich pociągu. Może dlatego, że nie miałem zbytnio do czynienia. Ale widząc nową wersję Toyoty Yaris postanowiłem uzupełnić naszego bloga o dwa/trzy słowa właśnie o niej.

Jednym z tych słów będzie “dziwna”. Patrząc na przód odświeżonego hatchbacka mam mieszane uczucia. Często jednak zdjęcia nie oddają wrażenia po ujrzeniu prawdziwego auta, ale coś tutaj jest nie tak. Podobny trend można zauważyć u Lexusa (jak to mówią “jedne pieniądze”). Mówię tu o zbyt odważnych liniach nadwozia. Rozumiem, trzeba czymś zadziwić świat motoryzacji, który, jeśli chodzi o wygląd, staje się coraz to odważniejszy, ale patrzmy też na estetykę. Ok, kwestia gustu. Dlatego zostawię te moje dywagacje w tym miejscu.

Drugie słowo? “Hybryda”. Plus dla Toyoty, że w takim małym samochodzie pakuje tyle techniki. Ale czy nie lepiej kupić średniego diesla i cieszyć się nawet mniejszym spalaniem? Zostawiam to Wam.

Trzecie? Nie będzie, aż tak bardzo to auto nie porywa. Może do czasu testu hybrydy. Zobaczymy.