Czołem! Dość długo nie miałem okazji do pisania na łamach naszego bloga, bo wiecie sami – przygotowania związane ze zmianą stanu cywilnego sprawiają, że czas kurczy się zastraszająco. Ale ja nie o tym dzisiaj miałem – tydzień, dwa tygodnie temu, wpadła mi w oko wiadomość o specjalnej wersji M5 – moim zdaniem obecnie najlepszego samochodu od BMW – szykowanej przez ekipę z Bawarii, aby sowicie uczcić 30 lat, od kiedy po drogach zaczęły się pojawiać usportowione potwory serii 5. A jako, że jestem fanem BMW, nie mogłem odpuścić sobie napisać kilku zdań o niniejszym.
Mniej więcej na początku roku 1984, inżynierowie z BMW postanowili zadziwić ówczesny świat samochodem wyjątkowym, posiadającym potężny silnik – wszak na tamte czasy, niemalże 290KM było niesamowicie świetnym wynikiem. Po E28 przyszedł czas na coś więcej – seria E34 (mój faworyt, zaraz obok E60 M5), z 340KM pod maską. Poprzez kolejne wersje “em – piątek” mogliśmy podziwiać 400KM w E39 (wyciśnięte z 5 litrowego V8), następnie ponad 500KM w E60 (również 5 litrowy silnik, jednakże w tej wersji V10), finalnie w obecnie produkowanej serii M5 F10 – 560KM (pierwsza M5, która ugięła się pod naporem wojujących ekologów – powrót do skromnego V8, mniejsza pojemność – tylko 4.4l oraz pojawia się po raz pierwsze w M5 turbodoładowanie – tutaj, akurat w układzie biturbo).
Mimo mankamentów M5 F10 (downsizing silnika, wspierający ekologię tryb start/stop, głupi system dźwiękowy imitujący odgłosy pracy silnika wewnątrz kabiny sic!) jednego, a właściwie dwóch rzeczy, nie można odmówić. Wyglądu oraz osiągów. Obecna M5 jest zdaje się najładniejsza – ma bardzo sportową sylwetkę, świetny przód, zawiadiacki tył. No po prostu cud, miód i malina. Osiągi również są niczego sobie – 560KM, 680Nm, ponad 300km/h prędkości maksymalnej, przyspieszenie 0 – 100km/h to mniej więcej 4.4 sekundy. Czacha paruje.
I właśnie tutaj pojawia się smaczek, o którym pisałem na samym początku – specjalna edycja M5 F10: “30 Jahre M5“. Możliwość wgrania specjalnych map do silnika, podniesienia doładowania ciśnienia turbosprężarki, obniżone zawieszenie o 10 mm, felgi 20 calowe, specjalny system dźwiękowy (od Harmana o mocy 600 W lub od Bang&Olufsena o mocy 1200 W!), przeprogramowany układ wspomagania kierownicy – to wszystko uzyskuje się wraz z opcjonalnym pakietem o nazwie Competition. A co uzyskujemy kupując zwykła, nudną M5 F10 wyprodukowaną specjalnie na 30 lecie istnienia M5? Ano 600KM, 700 Nm momentu obrotowego, przyspieszenie o 0 – 100km/h zajmie nam teraz 3.9 s (czyli o około połowę sekundy krócej, niż regularna M5). Robi wrażenie! Sądzę, że jeszcze większym wrażeniem będzie zobaczenie egzemplarza owej M5 na ulicach, ponieważ planowane jest wyprodukowanie tylko 300 sztuk M5 F10 “30 Jahre M5”. Życzmy sobie jak najwięcej takich projektów, ponieważ od samego czytania specyfikacji rośnie chęć spoczęcia za kierownicą i wciskania gazu do dechy bez żadnych oporów.
Zdjęcia pochodzą z serwisu www.netcarshow.com