Audi TT każdy dobrze zna. Pierwszy model choć wielu zadziwiał i zniewalał dla mnie nigdy nie był zbytnim hitem. Wygląd zabawkowy, technicznie Golf. Zaaplikowanie silnika V6 nic nie poprawiło bo mimo większej mocy auto nie było dużo szybsze. Po prostu z przodu wisiał zbyt ciężki moloch.

Druga seria to już co innego. Nadwozie, przerysowane ze smakiem, wydoroślało i nabrało sportowego charakteru. Technika nadal podobna, ale auto stało się po prostu bardziej sportowe i poważne. Pozytywnie poważne. Wnętrze to oczywiście lepsze materiały, które już w pierwszej generacji były dobre – wszak Audi.

Przyszedł czas na trzecią “generację”. Cudzysłów użyłem dlatego, że auto jest niebywale podobne do poprzednika. Trochę tak jak z Golfem, który doświadcza ewolucji, a nie rewolucji. Samochód nabrał nieco drapieżniejszego stylu. Lampy został bardzo ciekawie narysowane, ale ogólna sylwetka nie została zbytnio zmieniona. Nadal każdy pozna w niej poczciwą TeTetkę.

Warto zatrzymać się przy wnętrzu, w którym dizajnerzy wymyślili ciekawą sztuczkę. Ukryli sterowanie klimatyzację w nawiewach. Średnio widzę poręczność takiego rozwiązania, przynajmniej na początku, ale trzeba przyznać, że wygląda to ciekawie. Zresztą widać pełen minimalizm – zgodny z wyglądem zewnętrznym.

Silniki? Wszystko ze stajni VW – od 180 KM do 310 KM. Oczywiście czekamy na TTRS. Zapowiada ją TT quattro sport concept o mocy 420 KM.

Źródło: http://www.topspeed.com