Dzisiaj trochę z innej beczki. Będzie o czymś, co mnie wkurza na naszych drogach. O braku pomyślunku ze strony innych zmotoryzowanych uczestników ruchu drogowego. Sprecyzuję o co dokładnie chodzi, gdyż tego braku pomyślunku to jest od groma na naszych drogach – mianowicie o brak poprawnego stosowania się do jazdy na tzw. zamek błyskawiczny. Sytuacja niestety tak częsta, że aż musiałem się w sobie zebrać i przelać to i owo na łamy naszego bloga.

Może zacznę od tego, czym jest jazda na zamek (stosuje się również określenia jazdy na suwak, zakładkę). Ano jest to twór pomyślany, aby radzić sobie z tym co kierowcy nie bardzo lubią – czyli, potocznie zwanymi, zwężkami na drogach, minimum dwupasmowych. Każda osoba, która chociaż raz w życiu natrafiła na zwężenie się drogi o minimum ów jeden pas, może z pewnością przyznać mi rację, że jest to czynnik wysoce korkogenny. Tak wysoce, że w niektórych miejscach korki powstałe przez wspomniane utrudnienia są naprawdę potężne – ot chociażby sytuacja sprzed otwarcia A8 (Autostradowa Obwodnica Wrocławia), gdy to ówczesna S8 przebiegała drogą dzisiejszej DK 98 oraz DW 440, korki na zwężeniach w Długołęce/Bykowie sprawiały, że wyjazd z Wrocławia powiększał się o gratisowe dwie godziny spędzone w sznurze pojazdów.

Wróćmy do samej techniki jazdy na zamek błyskawiczny. Sednem tego pomysłu jest założenie, że w momencie zaistnienia utrudnienia na drodze kierowcy pojazdów z pasa ruchu, który się kończy dojeżdżają do końca swojego pasa ruchu, natomiast kierowcy z pasa ruchu sąsiadującego (inaczej: pasa ruchu, w który wcielany jest sąsiadujący pas) powinni z zachowaniem należytej ostrożności przepuszczać jeden pojazd – stąd skojarzenie z zamkiem błyskawicznym. Całość powinna (oraz faktycznie może!) być przeprowadzana płynnie, bez niepotrzebnych hamowań.

Zysk z zastosowania takiej taktyki jest oczywisty – sumaryczna liczba pojazdów na danej drodze zostaje rozłożona na wszystkie dostępne pasy ruchu (tym samym korek jest możliwie najkrótszy), zostaje zachowana płynność ruchu (brak płynności ruchu jest jednym z powodów powstawania korków – naukowcy z Japonii swego czasu się tym zajęli; Google szybko podpowiedzą o co mi chodzi) nie wspominając o większym bezpieczeństwie (kierowcy widząc, że sznur samochodów przed nimi porusza się, nie popadają w częsty w takich sytuacjach stan zdenerwowania, który nierzadko prowadzi do stłuczek, kolizji drogowych).

Prawda, że teoria jest bardzo przyjazna? Korki nie powinny mieć żadnych szans przy okazji zwężeń jezdni. Niestety nie do końca. Nie założyliśmy, że istnieje pewien czynnik, który może wszystkie, nawet te najlepsze, teorie sprowadzić do parteru – ludzie. W 90% przypadków opisanych powyżej znajdzie się przynajmniej jeden kierowca, który czuje się prawdziwym szeryfem na drodze. Który uważa, że jazda na zamek błyskawiczny to przejaw cwaniactwa.

Przejaw, który należy bezwzględnie tępić. A najlepiej jechać dwoma pasami ruchu, uniemożliwiając stosowanie jazdy na suwak poprawnie. Niestety nigdy nie jestem w stanie zrozumieć procesów myślowych osób zachowujących się w ten sposób. Czy chodzi o sytuację na drodze dwupasmowej, gdy kończący się pas to ten po lewej stronie – z reguły bardziej pusty niż ten prawy, no i na owym lewym pasie poruszający się płynnie kierowca, zostaje wpuszczony przez osobę z prawego pasa ruchu, staje się automatycznie naszym wrogiem na drodze? Bo przejechał szybciej niż my te 100 – 200 metrów? Bo okazał się bardziej przebiegły niż my?

Problem w tym, że takie zachowania są całkowicie niepoprawne, stwarzają zagrożenie w ruchu drogowym, coraz częściej są nagradzane przez Policję mandatami, a już na pewno podnoszą ciśnienie kierowcą jadącym za samozwańczymi szeryfami. Jestem zdania, że takie zachowana powinny być bezwzględne tępione, gdyż dowodzą tylko temu, że taka osoba nie kieruje się logicznym myśleniem. A osoba, która nie myśli siedząc za kierownicą, jest dużym zagrożeniem na drodze. Mały problem, gdy jest zagrożeniem dla siebie samej – gorzej, gdy stwarza niebezpieczeństwo także dla innych uczestników ruchu drogowego.

Uważam, że dobrym rozwiązaniem jest unormowanie prawne, zastosowane w Austrii oraz Niemczech, nakazujące stosować jazdę na suwak. Takie rozwiązanie bardzo dobrze wpasowuje się w niemieckie powiedzenie: “Ordnung muss sein”. A przecież porządek na drogach to rzecz bardzo dobra.Taki porządek powinien i u nas zagościć, w co niektórych kwestiach.

Cieszy mnie, ze w Polsce coraz częściej widzę znaki drogowe sugerujące sposób jazdy omawiany w tym wpisie. Cieszy mnie, że dużo osób stosuje się do tego zalecenia. Będę zawsze i wszędzie zdania, że należy trąbić o jeździe na suwak często i regularnie. Bo tylko wtedy świadomość społeczna tego problemu spowoduje to, że nie będziemy musieli rwać włosów z głowy widząc ogromne korki na zwężeniach na jezdniach.

Zachęcam do obejrzenia materiału Telewizji Polskiej – materiał ma już swój wiek, ale jest nadal aktualny.