Nigdy nie byłem fanem widerejestratorów. Nie czułem potrzeby posiadania takiego urządzenia w samochodzie – według mnie to taki niepotrzebny gadżet, rozpraszający uwagę kierowcy.
Zaproponowano mi jednak test dość ciekawego urządzenia, które ma w sobie funkcjonalność wideorejestratora. Postanowiłem dać temu gadżetowi szansę. W końcu zdarza się coraz więcej wypadków, a niektórzy kierowcy jeżdżą totalnie bez wyobraźni.
I tak kilka dni temu w moje ręce trafiło urządzenie o ciekawej nazwie Coyote w wersji S. Jest to tak naprawdę swego rodzaju antyradar, asystent podróży i wideorejestrator w jednym. Coś do wszystkiego, czyli do niczego? Niekoniecznie…
Witaj Coyote S
Wersja S to środkowy model w ofercie producenta – bardziej funkcjonalny od wersji mini, ale nie posiada wbudowanej nawigacji jak w wersji NAV.
Ale do rzeczy. Co potrafi opisywany Kojot? Funkcje urządzenia zapowiadają naprawdę przydatny gadżet. Wystarczy wymienić przykładowe – tutaj w bardzo czytelny sposób za pomocą porównania z pozostałymi dwoma wersjami:
Czyli jak widzicie drodzy czytelnicy, urządzenie mimo, że prezentuje się dość skromnie i na pierwszy rzut ucha czy oka wydaje się tajemnicze – jest dość funkcjonalne.
Poznajemy się
Jeżeli nadal nie jesteście do końca przekonani do tego, czym jest to urządzenie, to uspokajam – ja też na początku miałem swoje wątpliwości. Wystarczy jednak bliższe poznanie.
Pierwsza przejażdżka na mikołajkowy spot samochodowy w Oławie jako delegata Saab’owej Eskadry Dolnośląskiej, pozwoliła mi zobaczyć urządzenie w akcji. Co prawda wideorejestrator nie pokazał swojej klasy z uwagi na wieczorową porę i ciemności na trasie, ale funkcja antyradaru zaprezentowała się z dobrej strony. W połowie trasy Oława-Wrocław jest jeden stacjonarny fotoradar (żółty, czyli teoretycznie działający) i jakieś 500m przed nim urządzenie zaczęło mocno mrugać tak długo, aż moja prędkość spadła do przepisowej.
Pierwsze wrażenia i wnioski
Urządzenie zostanie ze mną 6 miesięcy, więc będę miał okazję poznać dobrze jego zalety i wady (wszak każde urządzenie przecież je ma). Póki co wydaje się fajnym pomocnikiem w podróży, przede wszystkim w miejsca nieznane. Wideorejestrator oczywiście przyda się również pod domem, kiedy może się coś stać z równie dużym prawdopodobieństwem, jak w miejscu oddalonym o 500 czy 1500 km.
Niewątpliwą zaletą urządzenia jest to, że jest ono rozwijane przez społeczność oraz aktualizowane codziennie. Na jego plus przemawia również to, że działa zarówno w Polsce, jak i za granicą oraz informuje o różnego rodzaju zdarzeniach.
Więcej spostrzeżeń i pełną ocenę pracy Coyote S przedstawię Wam za 2-3 miesiące. Do tego potrzeba kilku dłuższych tras, wyjazdu za granicę i więcej jazdy miejskiej.
Wersja mobilna
Warto również dodać, że dostępna jest aplikacja iCoyote na iPhone oraz smartfony wyposażone w system Android. Po jej zainstalowaniu i wykupieniu subskrypcji dostajecie pełną funkcjonalność asystenta podróży. Oczywiście bez płacenia za samo urządzenie.
Aktualnie producent prowadzi akcję promocyjną, gdzie za pomocą formularza zgłoszeniowego na stronie możecie zapisać się na 3-miesięczny darmowy test opisywanej aplikacji. A jeżeli jesteście aktywni, otrzymujecie nagrody 🙂
Uchylam rąbka tajemnicy
Zdradzę, że już po nowym roku rusza konkurs na motoss.pl związany z Coyote mini. Zaglądajcie na bloga i mój fanpage na Facebook’u, by nie przegapić akcji.