Dzisiaj będzie trochę nostalgicznie. No i będzie trochę wyrzutów. No i trochę będzie o traktowaniu samochodu. Ja w ogóle trochę dzisiaj ponarzekam, bo pewien artykuł, na który niedawno natrafiłem dał mi sporo do myślenia. Był on o porzuconych samochodach – i pół biedy, gdyby były to samochody z urwanym dachem, skasowane po zderzeniu z Tico. Niestety nie – ewidentnie można było zaobserwować, że były to pojazdy, które zostały po prostu zostawione na pastwę losu. Można domniemywać, że w momencie zaprzestania użytkowania nadal mogły cieszyć właścicieli, palić radośnie gumę, spalać hektolitry benzyny.

Co gorsza, każdy jeden, porzucony samochód był praktycznie perełką motoryzacji. Natrafiłem na egzemplarze kojarzone z praktycznie przez każdą osobę interesującą się chociaż w minimalnym stopniu motoryzacją – Nissan GT-R, Rolls Silver Cloud, wspaniałe Porsche 356, Lancer EVO, Lancia 037, Escort od Cosworth, czy też Clio Williams. Lamborghini Diablo, BMW E30 M3, Mercedes SL300, kilka samochodów dedykowanych na wyścigi LeMans i wiele wiele innych. Naprawdę był to smutny widok, widzieć takie wspaniałe samochody, stojące w błocie, obkichane przez ptaki, dosłownie zżerane przez kozy – całość do obejrzenia jest dostępna 

Gdy tak przeglądałem te zdjęcia, gdy tak popadałem w coraz większy smutkiem zacząłem myśleć – co kieruje właścicielem takiego pojazdu, że go porzuca. Brak funduszy na dalsze utrzymanie? Znudzenie? Chęć upodobnienia swojego samochodu do tych z produkcji studia Pixar p.t. “Auta”? Nie wiem. Ale co mam na myśli napiszę – drodzy właściciele swoich pojazdów: o swoje ałta, to wy dbajcie!

Nie musicie iść w kierunku detalingu, czyścic zderzaków od środka, rozbierać kluczyka i poddawać go zabiegom upiększającym. Zdecydowanie nie musicie – gdyż, moim zdaniem, jest to już przesada w drugą stronę (aczkolwiek, kto co lubi). Wystarczy, gdy – o zgrozo! nigdy nie przypuszczałem, że będę wygłaszać takie patetyczne przesłania – dostrzeżecie w swoim samochodzie jego duszę. To, że jest wyjątkowy, lepszy niż pozostałe cztery kółka na ulicach. Nawet gdy to skrzypiący staruszek. To, że są wasze. Gdy tak się stanie sądzę, że nie będziemy więcej świadkami zdezelowanych samochodów. Nie będziemy przechodzić codziennie, po drodze do pracy, obok starej Skody, której boczne lusterko zwisa na przewodach od 3 miesięcy. Nie będziemy spotykać całkiem nowego Renault Clio stojącego pośród chwastów wyrośniętych aż do wysokości szyb bocznych, ze sflaczałymi kołami, z wybitą tylną szybą.

Moim zdaniem, prawidłowe podejście, do swojego samochodu, zakłada użytkowanie go z głową. Nie będę przecież katować nierozgrzanego turbo diesla, nie będę kręcić benzyny aż do odcięcia przy każdej okazji. Bo po co? Staram się na bieżąco naprawiać usterki powstałe w wyniku zwykłej eksploatacji – nie lekcesobieważę dziwnych stuków, pisków, zgrzytów dochodzących z różnych części samochodu. Nie lubię, gdy papierki walają mi się między fotelami. Nie lubię, gdy mam brudne dywaniki pod nogami. Ale też nie wzbraniam się przed tym, aby samochód postał pod chmurką kilka dni totalnie umorusany.

Chodzi mi po prostu o to, by dbać o samochód – użytkować go zgodnie z przeznaczeniem, nie obawiać się nawet wyczerpującej eksploatacji. Ale z drugiej strony pamiętać o zmianie oleju, filtrów, nałożeniu co jakiś czas wosku, odkurzeniu wnętrza co jakiś czas. Założeniu jakiś fajnych felg, dbaniu o to, by na zimę wymienić dywaniki na ich odpowiedniki gumowe etc.

Dlatego – drogi posiadaczu własnych czterech kółek – pomyśl, proszę, co ostatnio zrobiłeś dla swojego samochodu? A może powinieneś coś w nim naprawić? Tak? No to jazda!

Zdjęcie pochodzi z portalu fishki.net