W poprzednim zacząłem nakreślać, to jak stoją sprawy z E30 z dzisiejszej perspektywy. Zostawiłem trochę złe wrażenie, co nie? Spokojna Wasza rozczochrana, będzie trochę lepiej. Nawet zdecydowanie lepiej!

Jak wspomniałem, sprawa wygląda póki co raczej mizernie, nieprawdaż? Wcale tak nie jest – proszę, abyście wzieli pod uwagę, że problemy opisane w pierwszej części niniejszych wspominek mogą nas również dotykać w samochodach współczesnych – czyli młodszych o dziesięć lat… zaraz, zaraz – lata 90′ były już ponad 20 lat temu… (czuję się staro) – czyli w samochodach młodszych o ponad 20 lat. Natomiast E30 posiada wiele cech, których moim zdaniem brakuje współczesnym furmankom.

Jeździmy, wyprzedzamy, fajnie wyglądamy

Po pierwsze – to jak samochód się prowadzi. Wspomniałem, że parkowanie nie należało do zadań zbyt łatwych. Faktycznie, kręcenie kołem kierownicy w momencie, gdy samochód się nie poruszał, wymagało odrobiny siły (ale z drugiej strony bez przesady – znam kobiety, które radziły sobie z tym zadaniem bez problemu!). Natomiast, gdy już załapaliśmy prędkość podróżną, prowadzenie nie stwarzało żadnych problemów. Naprawdę nie wiem, jakie sprytne mechanizmy, urządzenia zostały zamontowane w układzie jezdnym, przeca znam się tylko na komputerach (włącz/wyłącz komputer, wyślij/odbierz maila etc.), dlatego przyznaję się, że nie wiem. Ale – mając na uwadze rocznik samochodu – te urządzenia/mechanizmy sprawowały się zawsze bardzo dobrze. Ileż to razy mknąc drogą czułem, że na zakrętach zaczynam wpadać w poślizg. Wtedy starczyło lekkie zdjęcie nogi z pedału gazu i samochód wracał na swój tor jazdy. W trakcie jazdy nie odczuwałem braku wspomagania kierownicy. Wyprzedzanie, mijanie, zakręcanie, skręcanie – każdy manewr zawsze wykonywałem z lekkością i pewnością.

Po drugie – osiągi. Faktem jest, że niestety model, którym miałem przyjemność jeździć kilka lat miał tylko ok. 100KM – zgodnie z danymi producenta osiągnięcie prędkości 100km/h (od 0) zajmować miało około 11 sekund. Nie jest to wprawdzie wynik godny Zondy, czy też Agery, jednakże tragedii również nie ma. Prędkość maksymalna to 180km/h – zgodnie z odczytem danych z GPS – bezproblemowo osiągana (nawet o te kilka km/h więcej). Spalanie – w zależności od stylu jazdy, trzeba się liczyć ze zużyciem na poziomie od 8L – 12L/100km. OK – biorąc pod uwagę osiągi współczesnych samochodów, nie sposób odnieść wrażenia, że osiągi nie były mocną cechą BMW E30 – ale wiecie co? Nic bardziej mylnego. Przyśpieszenie na 1. oraz 2. biegu w zupełności wystarczało, aby to E30 jako pierwsza wyrywała się do przodu (no, chyba, że obok stawał jakiś potwór z V12 pod maską). Konieczność wyprzedzenia na trasie? – proszę bardzo, szybka redukcja i nie odczuwało się większego problemu z dynamiką. A spalanie? No cóż – chcąc jeździć ponad 20 letnim BMW, tankując tylko benzynę, należało się z tym liczyć.

Po trzecie – wygląd. Nikogo nie muszę chyba specjalnie przekonywać, że linia BMW E30 jest zdecydowanie ciekawa. Wyróżnia się na naszych drogach sposród współczesnych Golfów, wielu Fabii/Octavi, Cee’dów. Długa i stosunkowo szeroka maska, wyraziste linie, interesujące klosze przednich lamp, urocza kanciastość – to wszystko składa się na obraz E30, która to powoli zyskuje miano pełnoprawnego youngtimera.

Podsumowanie

Po czwarte – i najważniejsze – to “coś”. Jedni nazywają to duszą samochodu, inni charakterem, jeszcze inni wichajstrem. Jednego można być pewnym – dzięki jakimś rzadkim cechom, niektóre samochody zapadają na długo w pamięć. Powodują że wspomnienia wracają. Powodują, że się uśmiechamy. Przypominają nam, dlaczego je lubimy. No bo jak nie lubić BMW E30, naprawdę solidnego, prawdziwie niemieckiego samochodu. Samochodu, który nigdy nas nie zawiedzie. Samochodu, który przy otrzymaniu podstawowej opieki od kierowcy zawiezie w góry, nad morze, czy nawet na imieniny o cioci… przewiezie 300 km z niemalże maksymalną prędkością bez przerwy, dostarczy niesłychanej frajdy dzięki tylnemu napędowi. Samochodu, który będzie inny niż większość pojazdów na naszych ulicach. Samochodu, który pozwoli nam się wyróżnić w korku rano do pracy i wieczorem w drodze do kina. Pozwoli również zaskoczyć wiele osób, uważających, że dwudziestoletnie samochody nadają się, w najlepszym razie, jedynie na żyletki.

BMW E30 zdecydowanie kiedyś z powrotem zagości w moim garażu!

Zdjęcie w artykule pochodzi z http://www.bmwblog.com