Kolejny facelifting, który wymaga lupy. Ja na szczęście takową przy sobie miałem i znalazłem kilka różnić w nowym Mini.

To właśnie o tym “angielskim” autku mowa. Pseudo-nowe wcielenie legendy to kosmetyczne zmiany lamp i środka. Cieszymy się, że zaraz pokazano wersję Cooper, tylko czemu w tym okropnym czerwonym kolorze. Mini to tylko czerń z białym dachem. Ale dobrze, to sprawa dyskusyjna.

Mniej dyskusyjna jest zasadność tego auta. Sroga cena powoduje, że auto nie jest aż tak mocno popularne na naszych drogach. Oczywiście znajdzie się trochę używek sprowadzanych od naszych bogatszych sąsiadów, ale to znowu sprowadza nas do ceny.

Mamy nadzieję też, że jazda najnowszym Mini będzie nieco przyjemniejsza. Poczekamy zobaczymy…

A Wy ci myślicie o nowym Cooperze?