I znowu te magiczne literki. Aufrecht Melcher Großaspach czyli AMG pokazało mocną odmianę najmniejszego prawdziwego Mercedesa – klasę C w wersji C63 AMG. Jak przystało na AMG moc z nową generacją się zwiększyła, ale…

No właśnie, liczba 63 w nazwie modelu dla znawców będzie oznaczała pojemność silnika. Zgodzę, się ale w przypadku poprzednich wersji, gdzie zawsze to działało. Pierwsza klasa C występowała w odmianie C36, C43, później było C55 i w końcu C63. Tylko szkopuł w tym, że najnowsza odmiana mimo powiązania w nazwie zrywa ze zwiększaniem pojemności. Nowy model napędza 4-litrowe podwójnie doładowane V8. Oczywiście moc wzrosła do 476 KM, ale czasy eko dają nam się we znaki. Cóż bzik producentów na punkcie efektywności. Póki robią to dobrze możemy wybaczyć.

Wygląd? Nową klasę C znamy już dobrze – miałem okazję testować ja podczas krótkiej jazdy. Klasa C to samochód urodziwy, dostojny mimo niedużych wymiarów zewnętrznych. Wersja AMG oczywiście musi się wyróżniać, a jakże, i upodobnić do większych braci i sióstr. Stąd mamy charakterystyczny zderzak, wielkie felgi i nacięcia tu i ówdzie. Efekt końcowy jest naprawdę ok!