Moda na ekologię zdaje się nie mieć końca. Właśnie światło dzienne (a światło będzie dość ważnym elementem tego wpisu) ujrzał koncept samochodu elenktycznego od Forda. Jest to unowocześniony C-MAX. Pełna nazwa nowo zaprezentowanego samochodu to C-MAX Solar Energi. Interesujące są w tym modelu dwa fakty.

Primo: skoro Ford bierze się coraz poważniej za samochody o napędach niekonwencjonalnych, możemy się liczyć z tym, że na drogach będzie się pojawiać coraz więcej pojazdów nie emitujących spalin.

Secundo: jest to, zdaje się, pierwszy samochód, mający być wprowadzony do produkcji, na masową skalę (nie biorę pod uwagę pojazdów o liczebności rzędu kilkunastu sztuk – ale z drugiej strony samochód czekają testy eksploatacyjne, które zadecydują o wprowadzeniu do produkcji), czerpiący energię elektryczną z solaru zamontowanego na dachu samochodu. Jest to rozwiązanie powstałe poprzez uderzenie w tango trójki: Ford, jajogłowych z Uniwersytetu Georgia oraz kalifornijskiej ekipy z firmy SunPower. Dzięki ich wytężonej pracy kierowca C-Maxa Solar Energi nie będzie tak uzależniony od częstego oraz długotrwałęgo ładowania baterii samochodu, ponieważ np. zostawiając samochód na zewnątrz będzie on monitorować położenie względem słońca i adekwatnie machać solarami, aby podładować możliwie najwięcej baterii. Ponadto zasięg samochodu ma być większy niż w przypadku znanego już hybrydowego modelu C-MAXa – stosując rozwiązanie mieszane (czyli solar plus tradycyjne ładowanie samochodu) zasięg zwiększa się do około 620 mil, czyli około 1000km.

Teraz trochę o minusach. Moim zdaniem.
Jest to głupi pomysł. Nie uważam, aby użytkowanie solarów w samochodach sprawdziło się w naszym klimacie pogodowym. Ponadto deklarowany zasięg 1000km jest moim zdaniem nierzeczywisty. Czuję podobny dynks marketingowy, jak w przypadku zapewnień różnych producentów, że ten samochód z silnikiem V12 będzie spalać tylko 3l/100km benzyny. Dale,j nie jestem zwolennikiem coraz to częstszego zastępowania silników spalinowych rozwiązaniami elektrycznymi – no bo przecież, czy jest coś przyjemniejszego dla ucha niż brzmienie V12? No i ta nazwa. P.T. autorzy samochodu się nie wysilili C-MAX Solar Energi – drętwo!